Black Ops Cold War toczy pod górę walkę z grą Call of Duty, która nie do końca grała według tych samych zasad.
Stan Call of Duty: Black Ops Cold War beta naprawdę powinna martwić wszystkich, nie tylko Activision. Nawet jeśli nie zacina się ani nie zacina, jego wyważenie broni i mechanika ruchu są archaiczne. Jego kod sieciowy jest w najlepszym przypadku sprawny, w najgorszym wątpliwy, a jego prezentacja we wszystkim, od wizualizacji, animacji, projektowania dźwięku, wydaje się dużym krokiem wstecz.
Niektóre z tych problemów zostaną rozwiązane po uruchomieniu, bez wątpienia. Nawet wtedy Black Ops Cold War nie mogło obalić zeszłorocznego Call of Duty, bez względu na to, jak bardzo się stara. Na dobre i na złe, Modern Warfare jest największym problemem zimnej wojny Black Ops. Zasadniczo Black Ops Cold War jest zainteresowana jedynie byciem kolejną grą Black Ops. Wiele skarg, które mam na ten temat, nie trafia nawet do podstawowej społeczności, która preferuje wpisy Treyarch.
Wysublimowane animacje broni w Modern Warfare są postrzegane jako niepotrzebna komplikacja, która odbiera arkadowy charakter serii. Jego płynny, ciężki ruch jest powolny i uciążliwy dla skaczących króliczków, uzależnionych od slajdów i nerwowych graczy. Nawet standardowa akustyka broni i konstrukcja audio zostały uznane za negatywne, ponieważ utrudniały wykrycie odgłosów kroków.
Z założenia nic z tego nie występuje w Black Ops Cold War. Teoretycznie nie ma nic złego w tym podejściu. Tłum Modern Warfare dostaje grę, która zaspokaja ich potrzeby co dwa lub trzy lata, a hardcore Black Ops również musi czekać na swoją kolej. Ale wszystko to zagrałoby lepiej, gdyby Modern Warfare była, cóż, kolejną nowoczesną strzelanką wojskową studia, którego dwa ostatnie wpisy zraziły rdzeń społeczności Call of Duty. Tyle że, oczywiście, nie było.
Chciałbym myśleć, że dobrym sposobem oceny wpływu gry na grę jest przyjrzenie się, jak postrzegają ją osoby, które nie są zwolennikami jej serii. Modern Warfare nie tylko ulepszyło technologię silnika, jakość i oczekiwania względem Call of Duty, ale uczyniło to na poziomie, który utrudniłby zignorowanie go przez miliony, które inaczej by go odrzuciły.
Spójrz na przykład na najpopularniejsze obecnie kanały Battlefield. Ci, którzy nie poświęcili się więcej niż tylko seriom DICE, znaleźli nowy, stały dom w Call of Duty. Oczywiście pomaga to, że Battlefield był już od jakiegoś czasu w opłakanym stanie, ale trudno mi uwierzyć, że wszyscy ci twórcy treści, którzy nigdy wcześniej nie grali w Call of Duty, jakoś nienawidzą grania w Modern Warfare i robią to tylko dla ruchu.
Odbiór społeczności twórców Battlefield YouTube odzwierciedla ogólny sposób postrzegania przez Modern Warfare graczy z tej samej serii oraz szerszej społeczności strzelców, którzy nigdy nie traktowali Call of Duty poważnie. Wyraźnie pamiętam, że wielokrotnie byłem zaskoczony, widząc imiona znajomych, których poznałem grając w Call of Duty 4, na mojej liście obok tagu „playing Modern Warfare”. Wiem na pewno, że ci ludzie od tamtego czasu ledwo nadążali za serialem.
Nawet przyjaciele, których tradycyjnie nie uważam za fanów strzelanek, zostali sprzedani po obejrzeniu kilku filmów z rozgrywki, a wielu innych dołączyło do nich, gdy poczta pantoflowa wykonała ciężkie prace w ciągu pierwszych kilku tygodni. Aby coś wywarło takie wrażenie, Modern Warfare musiało być wyjątkowe. Musiał odtworzyć – dotychczas uważany za niemożliwy – sukces oryginalnej gry, od której zapożycza swoją nazwę.
Potem przyszedł Warzone, który znowu mógł być po prostu kolejnym trybem podobnym do Blackout, który przyciąga kilku ciekawskich outsiderów w pierwszym miesiącu, zanim wszyscy zostawią go dla ultra-hardcore. Ale Warzone zmienił grę battle royale, nie mówiąc już o zewnętrznym postrzeganiu rocznego podejścia Activision do treści. Wzrastał w siłę, do tego stopnia, że zmusił wydawcę do ponownego wyśrodkowania Call of Duty wokół niego, nie wspominając o jego wpływie na to, jak ujawniane są teraz jego przyszłe gry.
Moglibyśmy godzinami dyskutować o podejściu Infinity Ward do wszystkiego, od projektowania, po równowagę i komunikację, ale nikt nie może zaprzeczyć, jak zachwyceni byli Modern Warfare i Warzone. Teraz jest październik i możesz łatwo znaleźć wiele sklepów z aktualizacjami do obu gier, tak jakby właśnie zostały wydane. Nie widziałem tego wcześniej w żadnej grze Call of Duty w ciągu ostatnich sześciu lat. Zainteresowanie coroczną grą zwykle zanika do lutego lub marca.
To nie ja rzucam się na Treyarcha za to, że podobno musiałem się schrupać, aby uratować zepsutą grę lub niesłusznie chwalić Infinity War. Mam własne problemy z często mylonym projektem Modern Warfare. Ale możemy tylko spojrzeć na okoliczności. Czy Infinity Ward miało szczęście, że kluczowi członkowie jego pierwotnego założenia powrócili po pobycie w Respawn, podnosząc swoje własne ligi projektowe poza to, co wielu myśli było możliwe? Potencjalnie, ale mogłoby równie łatwo potoczyć się w inny sposób.
Z tego samego powodu, czy Treyarch zawsze był nastawiony na porażkę w Black Ops Cold War (biorąc pod uwagę wszystko, co wiemy)? Może, ale to też mógł być Black Ops 5, gra, która popycha serię do przodu pod każdym względem.
W zimnej wojnie Black Ops można znaleźć wskazówki dotyczące innowacji i podejmowania ryzyka. Tryb Fireteam to dobra próba umożliwienia wielkoskalowej, połączonej walki bronią, aby miała sens w grze Call of Duty poza BR. Jego silnik wygląda znacznie lepiej niż Black Ops 4 i naprawdę pokazuje się w tych trybach na dużą skalę.
Ale porównaj to do Warzone i wydaje się osobliwe. Nadal nie do końca rozumiem, jak silnik Modern Warfare mógł robić to, co robi na tym poziomie wierności, szczególnie teraz, gdy widzę, że technologia Black Ops stara się zaimponować w tej samej skali.
Prawie czuję się źle z powodu zimnej wojny Black Ops. Jest to gra skazana na porażkę – nie komercyjnie, pamiętajcie, ale w zdominowaniu ducha czasu, tak jak dobre gry Call of Duty. Zgłoszone problemy z rozwojem są dobrze odzwierciedlone w szokującym stanie technicznym, beta lub nie – w wersji beta można wybaczyć tylko tyle, że gra zostanie wydana w ciągu miesiąca. Jego konstrukcja sprawia jednak, że jest dzień spóźniony i brakuje mu dolara.